piątek, 11 stycznia 2013

Lou



Był dosyć wietrzny dzień, ale jakby inaczej. Siedziałam w zakurzonym samochodzie po kolejnej kłótni z Jasonem. Byłam na niego wściekła. Oparłam się o podgrzewane siedzenia i oczekiwałam niespodzianki, która miała sprawić, że mu wybaczę. Jechaliśmy dość długo, zdążyłam nawet zasnąć. Obudziłam się, jak Jason wziął mnie na ręce. Było mi miło i nie zamierzałam otwierać oczu. Usłyszałam parę piszczących głosów, ale zignorowałam je. Usłyszałam chrzęst klamki i poczułam, jak kładzie mnie na czymś miękkim. Łóżko. Nareszcie. Przewróciłam się na bok i zamierzałam zasnąć. Jason miał jednak inne plany. Poczułam jego rękę pod moją bluzką. Natychmiast otworzyłam oczy.
-Co ty robisz?! - wrzasnęłam przerażona. Jason miał wymalowany dziki uśmiech na twarzy.
-Jak to co? Zabawmy się. - powiedział z łapczywym akcentem w głosie. Odepchnęłam go i wybiegłam z pokoju. Nie miałam pojęcia gdzie jestem i gdzie mam iść. Podbiegłam pod jeden z pokoi i schowałam się w kącie. Miałam dość. Zawsze tak jest. Najpierw jest miło i próbuje przepraszać, a potem dzieje się. Ludzie się pytają o siniaki, ale zbywam ich. Usłyszałam pisk i podskoczyłam. Ktoś biegł korytarzem. Pewnie studenci urządzają imprezę. Zza rogu wyleciał jeden z nich i skręcił w moją stronę. Nie widział mnie i wtulił się w kąt.
-Auć. Nie rozpychaj się tak. - wyrwało mi się.
-Cii. Proszę, przesuń się. Gonią mnie. - powiedział znajomy mi głos.
-Kto? - powiedziałam zdziwiona bacznie obserwując nieznajomego, ale nie mogłam zobaczyć jego rysów twarzy przez tę ciemność.
-Fanki. - powiedział szeptem. Jakby na sam dźwięk jego ściszonego głosu fanki odwróciły się i pognały w naszą stronę.
-Louii..? Gdzie jesteś? - wrzeszczały. Nagle on wypchnął mnie z kąta. Wszystkie zwróciły swoje oczy na mnie.
-O mój Boże! Louis! Louis! - pokazałam na pokój Jasona. Byłam zadowolona z tej improwizacji. Wszystkie fanki z krzykiem euforii wlały się dziką falą do pokoju mojego chłopaka. Wróciłam do ciemnego kąta.
-Miło mi,że tutaj z tobą wylądowałem. - powiedział chłopak.
-Wyrzuciłeś mnie! - wygarnęłam mu.
-Nie będziesz się na mnie gniewać. - powiedział śmiało.
-Co ty sobie myślisz? Oczywiście, że będę! - odpowiedziałam.
-Jestem Louis Tomlinson. - powiedział i wstał. Wtedy go poznałam. Te oczy, te włosy, ta postawa. To musiał być on.
-Co z tego? - powiedziałam hardo krusząc się w środku. Odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Przed wejściem do pokoju Jasona okupowanego przez fanki obróciłam się ostatni raz. Zobaczyłam jak stoi i kręci głową z uśmiechem na twarzy.
Fanki na szczęście poznały, że Jason to nie Louis. Wyszły z pokoju po dziesięciu minutach.
-Jakiś koleś nasłał na mnie te laski! - powiedział zadowolony Jason.
-Widzę, że nie tęskniłeś. - powiedziałam zgryźliwie.
-Nie za bardzo. - przyznał mój chłopak pewny siebie.
Popatrzyłam na niego morderczym wzrokiem i odwróciłam się na pięcie. Ruszyłam przed siebie i zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nie mam co ze sobą zrobić... Nie miałam zamiaru tam, do niego wracać..
Wynajęłam sobie osobny pokój. Żałuję, że w ogóle się tu znalazłam. Jason był jedną wielką pomyłką.
Na następny dzień miałam wyjechać. Było już późno, ale nie chciało mi się spać, byłam nabuzowana po tym co się dzisiaj stało. Jason zawsze taki był.. tylko jakoś mi to nie przeszkadzało. Dopiero teraz zauważyłam, że w ogóle nie liczy się z moim zdaniem.
Wyszłam z pokoju i szłam cichym, pustym korytarzem ku wyjściu.
Wzięłam głęboki oddech, zamknęłam oczy i dałam się ponieść ciszy tej nocy. Usłyszałam za sobą kroki więc szybko otworzyłam oczy i odwróciłam się i przed sobą zobaczyłam... Jasona.
- Co ty robisz tu tak późno?! Co!!? Gdzie się włóczysz ? I nic mi nie powiedziałaś!!
-Nie muszę nic...
- Co stoisz tu jako dziwka i czekasz na okazję ?! - był strasznie zdenerwowany. Teraz to mnie przerażał.
- Co?! Jak śmiesz ta.. - wtedy chłopak się zamachnął i wiedziałam, że chce mnie uderzyć. Tylko się skuliłam i zacisnęłam powieki. Ale nic nie poczułam.
- Jeszcze raz gnoju, a tego pożałujesz! Przeproś Panią !! - pewien chłopak złapał Jasona za nadgarstek i, wnioskując po minie Jasona, dość mocno ścisnął. A mój wybawiciel wykręcił mu ją jeszcze do tyłu, skłaniając Jasona do klęknięcia przede mną.
-Prze..uh.. przepraszam - syknął przez zęby - na co mój wybawiciel ( nadal nie wiedziałam kto to.. było zbyt ciemno) puścił go i pchnął przed siebie.
- I radzę ci się stąd wynieść! - po tych słowach chłopak podszedł do mnie. I juz wiedziałam dobrze kto to. To ten sam, któremu ja musiałam pomóc z fankami. Louis Tomlinson.
- Uf.. dzięki .. i .. przepraszam ..- z moich oczu popłynęły łzy
-Oh.. przestań nie płacz - podszedł jeszcze bliżej i objął mnie. Przytulił do swojego ciepłego, wspaniałego ciała, głaszcząc po włosach. Mogłabym tak trwać wiecznie.

Pisałam go ze wspaniałą @Ariel_Official_  , dziękuję Ci. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali i pomagali. Jesteście zajebiści. 



2 komentarze: